Przedszkola i żłobki to gorący temat. Mówi się o tym w kontekście polityki prorodzinnej, jako o aspekcie niezbędnym do aktywizacji zawodowej matek. Wiadomo, że ogólnie sytuacja gospodarcza nie jest najlepsza. Ale, żeby matki mogły wrócić do pracy, dzieci muszą mieć zapewnioną opiekę.
A z drugiej strony dochodzą alarmy demografów, że dzietność w naszym kraju jest na niebezpiecznie niskim poziomie. I że...Przedszkola i żłobki to gorący temat. Mówi się o tym w kontekście polityki prorodzinnej, jako o aspekcie niezbędnym do aktywizacji zawodowej matek. Wiadomo, że ogólnie sytuacja gospodarcza nie jest najlepsza. Ale, żeby matki mogły wrócić do pracy, dzieci muszą mieć zapewnioną opiekę.
A z drugiej strony dochodzą alarmy demografów, że dzietność w naszym kraju jest na niebezpiecznie niskim poziomie. I że nie będzie miał kto pracować na przyszłe emerytury. Nad sensem tego argumentu można debatować długo, ale do żadnych sensownych wniosków się nie dojdzie.
Żeby kobiety mogły i chciały posiadać dzieci jest niezbędna określona infrastruktura. Nie może być tak, że matce do pracy nie opłaca się pójść, bo pensja nie pokryje kosztu niani/przedszkola/żłobka. Bo do państwowego dostać się nie ma szans.
W Wielkiej Brytanii Polki nie mają problemów z posiadaniem dzieci. Ale pozwalają im na to po prostu kwestie materialne. Nie można porównywać dwóch tak różnych krajów, jak nasz i GB. Nie można się jednak dziwić postawie kobiet, które nie chcą się w Polsce zdecydować na dzieci.